Rodzice! Chrońcie dzieci przed niewłaściwymi lekturami!
Niebezpieczeństwa związane z sektami są dziś powszechnie znane. Coraz
ważniejszą rzeczą staje się uświadamianie dzieciom i młodzieży, jakie
metody sekty stosują, i co wiąże się z różnymi, stosowanymi w nich praktykami.
Niewolnicza praca na rzecz sekty, zaawansowane metody kontroli umysłów,
uzależnianie od siebie członków, to wszystko jest, niestety, rzeczywistością.
Praktyka zachęcania do wpadnięcia na jakieś tajemnicze spotkania
przenosi się ze środowisk studenckich już do szkół średnich, toteż ciężar
ostrzegania młodych ludzi przed związaniem się z sektą przenieść trzeba
na szkołę podstawową.
Tu jednak widzimy rzecz straszną! Oto lektura szkolna klasy III wprost
zachęca dzieci do sekt! Mowa oczywiście o książce pt. Akademia
Pana Kleksa autorstwa niejakiego Brzechwy. Nie sposób już dziś
ustalić, czy utwór ten został napisany na konkretne zamówienie, czy
też poeta z własnej woli bawi się w zatruwanie młodych, niedojrzałych
jeszcze umysłów. Zagadką pozostaje także kwestia zaliczenia tejże książki
w poczet obowiązkowych lektur klasy trzeciej szkoły podstawowej. Przecież
podświadome przejęcie wzorców w niej przedstawianych znakomicie ułatwić
może w przyszłości pracę werbownika któregoś z nieformalnych ruchów
religijnych! Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednie władze rychło
zareagują na tak jawną , a długo nie zauważaną prowokację. Przyjrzyjmy
się treści utworu.
Książka ma formę pamiętnika Adasia Niezgódki. Ma on 12 lat i od pół
roku jest członkiem sekty zwanej Akademią Pana Kleksa. Już w jej nazwie
zauważamy wzmiankę o charyzmatycznym liderze, jednak o tym póĽniej.
Niewiele wiemy o przeszłości Adasia, jedyną rzeczową informacją jest
to, że wcześniej uczył się już w dwóch innych szkołach. Znamiennym jest,
że nigdy ani słowem nie wspomina o swojej rodzinie. W Akademii - podszywającej
się pod szkołę z internatem - nie ma żadnych odwiedzin, dzieci pozbawione
są jakiegokolwiek kontaktu z rodzicami. Jedynymi wspomnieniami Adasia
dotyczącymi przeszłości jest to, że "zawsze spóĽniał się do szkoły,
nigdy nie zdążał odrobić lekcji, wszystko upuszczał i tłukł, nic mu
się nigdy nie
udawało". Nietrudno zauważyć, że tę nadzwyczaj niską samoocenę
wykorzystała sekta, gdyż w Akademii problemy bohatera nagle zniknęły.
Podczas pobytu w sekcie Adaś pnie się szybko po stopniach kariery, zostając
wedle słów Kleksa, jego najlepszym uczniem. Tak nagły skok musiał z
pewnością uzależnić go od nowego otoczenia, gdzie nagle został zauważony
i doceniony. Sekta zastąpiła mu rodzinę, w której czuł się odrzucony
i niepotrzebny.
Na oddzielny opis zasługuje Pan Kleks. Ten kuglarz i doskonały psycholog
zawładnął umysłami młodych chłopców. Niezależnie od przekonań i poglądów
wpojonych im przez rodziców, chłopcy zapatrzeni są w swego mistrza.
Zgodnie ze słowami Adasia, wszyscy bardzo szanują i kochają Pana
Kleksa, gdyż nigdy się nie gniewa i jest nadzwyczajnie dobry.
Wierzą, że umie wszystko. Mistrz bezwzględnie wykorzystuje tę wiarę.
Adaś wielu rzeczy nie zauważa, lecz uważny czytelnik wychwycić może
metody, jakimi posługuje się Kleks. Mimo pozorów przyjazni
i sympatii wymusza posłuszeństwo szantażem, co widać choćby na niniejszym
przykładzie:
Kleks: Pomyślałeś pewnie, że mam pewnie ze sto lat, prawda? (...)
Adaś: (myśli) Istotnie, tak sobie właśnie pomyślałem, dlatego zrobiło
mi się przykro, że Pan Kleks te myśli zauważył.
Inny fragment jeszcze bardziej odsłania prawdziwe oblicze Kleksa:
"Byłem tym wydarzeniem zupełnie oszołomiony i nie wiedziałem, co
mam począć. Pan Kleks przyglądał mi się uważnie przez jakiś czas, aż
wreszcie rzekł do mnie surowo:
- To wszystko ci się śniło! Rozumiesz? Idiotyczny, głupi sen!
Po prostu jakieś brednie! Zabraniam ci o tym śnie opowiadać komukolwiek.
Pan Kleks ci zabrania! I żeby mi się więcej takie sny nie powtarzały!
Pamiętaj!
Przeprosiłem Pana Kleksa, bo cóż innego miałem uczynić (...)"
Czyż trzeba lepszego przykładu na to, że uczniowie cały czas są kontrolowani,
że Kleks stosując hipnozę i sugestię wmawia im to, co chce, aby słyszeli?
Trzeba dodać, że Adaś wspomina o przenikliwym wzroku Pana
Kleksa, któremu nikt nie jest się w stanie oprzeć. Kleks serwuje łatwowiernym
uczniom różne cuda, które nie dają się jednak sprawdzić empirycznie.
Oto na przykład polewa jedzenie sosami, wzmacniającymi zęby, poprawiającymi
wzrok, regulującymi oddech (!), oczyszczającymi krew (!!), usuwającymi
łupież. Nic, co dałoby się zweryfikować. Rano ogląda na specjalnych
lusterkach sny, które śnili chłopcy, i najciekawsze krystalizuje podając
im do jedzenia pod postacią tabletek. Znów czysta fantazja. Jak daleko
guru tej groznej
sekty musiał się posunąć, skoro wychowankowie są w stanie uwierzyć w
takie bzdury...
Wprawdzie chłopcy nie potrafią sami rozmawiać z meblami, wierzą jednak,
że Kleks to potrafi. Oczywiste jest dla nich, że przez potarcie nogi
krzesła ich mistrz przynosi choremu sprzętowi ulgę. Na polecenie nauczyciela
spisują piosenki usłyszane w kumkaniu żab itp. itd...
Pan Kleks umie zdjąć płomyk ze świecy i nosić go w kieszeni. Znamiennym
faktem jest, że gdy sztuczka nagle przestaje wychodzić, chłopcy mu współczują.
W tej fazie prania mózgów nie są już w stanie wzbudzić w sobie podejrzeń.
Przyjrzyjmy się organizacji Akademii i obowiązującemu w niej planowi
dnia. Do sekty przyjmowani są wyłącznie chłopcy o imionach zaczynających
się na literę a. Jest to ewidentny przykład wpajania chłopcom
poczucia wyższości, gdyż według Kleksa wiadomo z góry, że są zdolni
i pracowici. Wspomniano już o całkowitym odcięciu chłopców od
ich rodzin. Wyjścia poza teren Akademii odbywają się tylko pod kontrolą
Pana Kleksa. Nie jest w niej zatrudniony żaden personel, zamiast tego
dyżury porządkowe mają chłopcy. Jak straszne warunki higieniczne muszą
tam panować, skoro w przeciągu krótkiego czasu budynek Akademii nawiedzają
plagi much i szczurów! Wzmianka o tym jest nad wyraz krótka, widać chłopiec
nie przywiązuje do
tego wagi, lub - co gorsza - uważa to za stan normalny.
Oglądanie rzekomych cudów tak bardzo obniża krytycyzm chłopców, że
są skłonni uwierzyć w rzeczy nadprzyrodzone: Kleks żywi się kwiatami
i motylami, magiczną pompką nadmuchuje jedzenie. W rzeczywistości widzimy
tu jedynie przerażający stopień zniewolenia umysłów, Kleks poprzez hipnozę
wmawia chłopcom wszystko! Sam Adaś stwierdza, że rzekome motyle mają
w sobie pestki, zaś tuż po zjedzeniu powiększonych potraw wszyscy znów
są głodni. Możliwe, że omamy wzrokowe - potęgowane przez głód - wywoływane
są przez środki halucynogenne, stosowane przez Kleksa. Adaś wspomina
tajemniczy zielony płyn przywracający pamięć, pigułki na porost włosów
i kolorowe szkiełka. Do kompletu brakowałoby jedynie rozdawania zagadkowego
proszku, lecz i tego jest pod dostatkiem - stosuje się go przy przyrządzaniu
potraw. Dowodem na zażywanie przez Adasia środków odurzających są dwa
jego sny: jeden, w miarę spójny mimo swej nierealności, drugi, będący
raczej opisem wizji narkomana. Pierwszy jest przez chłopca uznawany
za prawdę, choć trwać miał rzekomo 12 dni. Drugi, wznosząc z opisów,
odbywał się w scenerii podobnej do tej, jaka przedstawiona została na
obrazach Salvadora Dali. Co dziwniejsze, Kleks skłonił Adasia do opowiedzenia
snu wszystkim chłopcom. Czyżby ten objaw powolnego rozstrajania się
psychiki chłopca był czymś, do czego reszta miała dążyć?
Odwiedziny postaci bajkowych można traktować równie serio, jak wysłanie
prawego oka Kleksa na Księżyc (co jest wyrazną
kalką z kultury buddyjskiej - patrz: trzecie oko świadomości) , trudno
za to na podstawie samych tylko wspomnień Adasia powiedzieć cokolwiek
na temat szpaka Mateusza. Sam Kleks zaprzecza możliwości przemiany człowieka
w ptaka, jednak chłopiec wielokrotnie rozmawia ze szpakiem, wysłuchując
między innymi jego tragicznej opowieści. Możemy jedynie podejrzewać
zwidy lub autosugestię. Pamiętnik Adasia w wielu miejscach razi niekonsekwencją.
Za mury Akademii nie można wychodzić samemu, jednak chłopiec wspomina
kłopoty, w jakie wpadał kradnąc przechodniom guziki. Działo się to już
po wysłuchaniu historii młodego księcia alias szpaka Mateusza. W innym
miejscu tekst informuje nas, że sam Pan Kleks nosił w kieszeni wiele
guzików. Któż może udowodnić, że wspomnienia chłopca nie zostały pod
wpływem hipnozy zmienione, zaś guziki nie były monetami? Wiele rzeczy
wyjaśniłoby się w ten sposób; między innymi to, że Adaś w rzeczywistości
wypuszczany był do miasta, aby jako kieszonkowiec kraść na rzecz sekty.
Podobne spekulacje nie są tak bezsensowne, jak mogłoby się to na początku
wydawać, w końcu inne wydarzenia wpływały na chłopców w równie destrukcyjnym
stopniu. Na balu u Królewny Śnieżki umacniano w nich zachłanność, chciwość
i obżarstwo, epizod z Dziewczynką z Zapałkami pokazał, jak obojętnym
na ludzkie cierpienie może być człowiek z zagłuszonym sumieniem ((...)
i przestań płakać. Nie lituj się nad tą dziewczynką, jest ona biedna
i zziębnięta, ale tylko na niby. Przecież to bajka.). Klasyczną
niemal cechą sekt jest, oprócz charyzmatycznego przywódcy, także system
nagród i kar. W Akademii rolę taką pełnią piegi. Są one przedmiotem
pożądania ((...) nie wiem, co dałbym, aby
otrzymać takie odznaczenie...), jak i symbolem łaski Kleksa (...
ale Pan Kleks powiada, że za mało jeszcze umiem.). Zdobywane są
poprzez wyróżnienie się podczas lekcji, ale jakie to są lekcje! Sam
Pan Kleks informuje uczniów, że nie nabędą w jego Akademii, nota bene
z definicji ośrodku edukacyjnym, wiedzy klasycznej, podręcznikowej.
Chłopcy uczą się grając w piłkę lub babrając się w atramencie.
Nic dziwnego, że sekta jest tak atrakcyjna, chłopcy cieszą się dniem
dzisiejszym nie myśląc o jutrze.
Przez całą książkę, jak zły cień, przeplata się tajemnicza postać golarza
Filipa. Z półsłówek i burknięć Kleksa zrazu dowiadujemy się niewiele,
choć Filip jest w jakiś dziwny sposób związany z przywódcą Akademii.
Pewnego dnia po rozmowie z Kleksem wybiega z gabinetu śmiejąc się demonicznie
i wykrzykując, że on, Kleks, musi sobie znaleĽć innego fryzjera (może
frajera?). Niedługo póĽniej przyprowadza do Akademii dwóch
nowych uczniów. Od tej pory sielanka zamienia się w koszmar. Pan Kleks
odkrywa, że jeden z synów Filipa, Alojzy, jest w rzeczywistości lalką.
Adaś, jak i cała reszta chłopców skupiają uwagę na jego wybrykach ciesząc
się, że przynajmniej Anatol jest spokojny i grzeczny. W świetle pózniejszych
wydarzeń sytuacja staje się jasna: Filip sponsorował utrzymanie Akademii
chcąc umieścić w niej swojego jedynego syna. Ponieważ sekta kierowana
przez Kleksa nie odpowiadała wizji Filipa, ten zaprzestał łożenia na
Akademię, przysyłając zamiast tego dwie kukły. Jedna, znana jako Alojzy
miała zaabsorbować uwagę chłopców na tyle, aby druga, Anatol wykonała
swoje zadanie niepostrzeżenie. Gdy Anatol skończył infiltrację i destabilizację
sekty, Alojzy poprzez symbolikę zniszczenia sekretów Pana
Kleksa ujawnił prawdziwe oblicze Akademii.
Choć utworowi nie brakuje klasycznego happy-endu, młody czytelnik
może zostać wyprowadzony na manowce. Utożsamiając się z Adasiem, rozpad
sekty rozumie opacznie, żałuje tego i pragnie powrotu starych, rzekomo
dobrych czasów. Wrażenie to potęguje programowe przerabianie
lektury, kiedy to młodemu człowiekowi należałoby przedstawić w sposób
jasny i jednoznaczny przewrotność i prawdziwe znaczenie powieści, a
czego w programie nauki szkoły podstawowej zabrakło.
Nie ulega wątpliwości, że tego typu lektura powinna być czytana wtedy,
gdy człowiek potrafi już sam kształtować swą osobowość, a więc na pewno
nie w szkole podstawowej. Uczeń szkoły średniej czytający tę książkę
musi mieć pod ręką przypisy mogące jednoznacznie objaśnić treść zawartości.
Niewłaściwe rozumienie tekstu może zniszczyć całe pózniejsze
życie emocjonalne człowieka!
RATUJMY DZIECI PRZED PROPAGANDĄ ZACHĘCAJĄCĄ DO ZRZESZANIA SIĘ W SEKTACH!
NIE POZWÓLMY, ABY PRZEROST MINISTERSTWA NAD EDUKACJĄ ZNISZCZYŁ ICH ŻYCIE!