Nie ma takiej zbrodni, której nie przypisano by sektom Ruch Hare Kriszna oskarżano już o wszystko: o handel narkotykami, szpiegostwo na rzecz FBI, farbowanie szat krwią. Gdy oskarżenia te ukazywały się w prasie, krisznowcy słali sprostowania: nie handlują, nie szpiegują, nie farbują. Jednak gdy ponad 2 lata temu Stowarzyszenie Civitas Christiana (dawny PAX) opublikowało ulotkę, z której wynika, że dla dobra grupy adept musi kłamać, a nawet popełniać przestępstwa", krisznowcy wytoczyli proces o ochronę dóbr osobistych i wygrali. Jest to pierwsza tego typu sprawa w Polsce. W 1993 r. Stowarzyszenie Civitas Christiana zorganizowało w Łodzi Biuro Informacji i Dokumentacji Nowych Ruchów Religijnych i Sekt, przemianowane póˇniej na Ośrodek Studiów nad Kulturą Masową. Za naukowo brzmiącą nazwą kryje się grupa kilkunastu wolontariuszy, z których żaden nie prowadzi działalności badawczej. Informacje o sektach czerpiemy z dokumentów i raportów zachodnich oraz z publikacji prasowych mówi Andrzej Zieliński, były szef Biura. Będącą przedmiotem sporu ulotkę kończy informacja, że Parlament Europejski w rezolucji z 2.04.1982 r. uznał działalność Hare Kriszna za szkodliwą i niebezpieczną. Z tego zarzutu Civitas Christiana wycofało się od razu. Tzw. raport Cottrella, o którym tu mowa, nie był rezolucją, a jedynie projektem rezolucji, którego Parlament Europejski nie przyjął ze względu na kontrowersyjną treść. Raport Cottrella powstał w 1984 r., a nie w 1982 r. Na procesie świadkami ze strony Civitas Christiana była matka dziewczyny bitej przez męża krisznowca oraz ojciec byłego adepta, który przewrócił się na ulicy i potłukł, o co ojciec bezskutecznie próbował wytoczyć krisznowcom proces, twierdząc, że przyczyną wypadku była wegetariańska dieta. Dowodami w sprawie miały być publikacje prasowe, a o przestępczym charakterze kultu miały świadczyć przypadki popełnienia przestępstw przez wyznawców Kriszny w Niemczech, Anglii, USA. Zważywszy, że Towarzystwo liczy niemal milion wyznawców na całym świecie, byłoby dziwne gdyby przypadki takie się nie zdarzały. To był proces nie do przegrania, wystarczyło sprowadzać argumenty adwersarzy do absurdu mówi mec. Michał Plisecki, adwokat krisznowców. Gdyby na podstawie przestępstw popełnianych przez wyznawców wnosić o przestępczym charakterze wyznania trzeba by zdelegalizować wszystkie kościoły poczynając od największych. Nawiasem mówiąc, katolików bijących żony jest pewnie w Polsce więcei, niż członków wszystkich mniejszości religijnych razem wziętych. Przestępstwa popełniane przez polskich krisznowców to zdaniem Civitas Christiana żebractwo i nielegalny handel książkami. Jako zarejestrowany związek wyznaniowy, Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny ma według polskiego prawa zezwolenie na prowadzenie kwesty, z którego zresztą nie korzysta. Książki sprzedawane są legalnie. A nawet gdyby była to działalność nielegalna, chodziłoby jak stwierdza w ustnym uzasadnieniu wyroku sąd o wykroczenie, a nie przestępstwo. Sąd Wojewódzki w Warszawie, przed którym toczył się proces, zakazał Stowarzyszeniu Civtas Christiana kolportowania ulotki oraz zobowiązał do zamieszczenia przeprosin w dwóch dziennikach: Gazecie Wyborczeji, Rzeczpospolitej. To naturalne, że katolickie stowarzyszenia i media postrzegają nowe kulty jako zagrożenie i konkurenta do rządu dusz. Padło jednak zbyt wiele absurdalnych oskarżeń: o rytualną prostytucję, handel bronią, pedofilię. Nie ma takiej zbrodni, której nie przypisano by sektom. Często używaną przy tym techniką jest manipulacja faktami nadużycia popełnione przez jeden kult przypisuie się wszystkim. Przyznać trzeba, że w porównaniu z tym, co wypisuje Niedziela, Ład czy Rycerz Niepokalanej, Civitas Christiana potraktowało krisznowców stosunkowo łagodnie. Tym bardziej precedensowy jest wyrok warszawskiego sądu. Kończy okres bezkamości w przypisywaniu nowym wyznaniom wszelkiego zła i ustanawia pewne granice polemiki, a są nimi fakty i logika wywodu. To pierwsza korzyść z tego procesu. Podobny toczy się przeciwko Annie Łobaczewskiej, szefowej Ruchu Obrony Jednostki i Rodziny, którą Misja Czaitanii oskarżyła o zniesławienie. Od dłuższego czasu i my i Misja Czaitanii dostarczamy im materiały na nasz temat mówi Kinga Błaszczyk-Wójcicka z ruchu Hare Kriszna. Gdy wracamy po kilku miesiącach, okazuje się, że nikt nie miał czasu tego przejrzeć. Nikt nie podjął zaproszenia do rozmowy. Charakterystyczna jest relacja jednej z członkiń Misji Czaitanii, która spotkała się z księdzem, autorem antysekciarskiej ulotki. W pewnym momencie ksiądz przerwał spotkanie, gdyż jak stwierdził, przeraził się widząc, że jego rozmówczyni wywiera na nim zbyt dobre wrażenie i musi się pomodlić, aby Bóg zabrał to wrażenie z jego serca. O wiele łatwiej demonizować kogoś, kogo zna się z relacji prasowych i międzynarodowych dokumentów, niż gdy spotka się z nim twarzą w twarz. Do takiego, wymuszonego co prawda, spotkania doszło właśnie na sali sądowej. Działacze Civitas Christiana mogli przekonać się na własne oczy, że krisznowcy nie wyglądają tak, jak opisali ich w swojej ulotce. Nie słaniają się na nogach z powodu wyniszczającej wegetariańskiej diety, nie są totalnie znużeni, puści i wyjałowieni. Civitas Christiana zapowiada apelacię od wyroku. Podtrzymuje tezę, że ulotka była obiektywna, a działanie dla publicznego dobra, jakim jest ostrzeganie przed sektami, winno usprawiedliwiać drobne nieścisłości. Sekty są zagrożeniem dla narodu, dlatego mój klient uznał, że wyrok jest zbyt surowy. Będziemy dążyć do jego minimalizacji zapowiada adwokat Stowarzyszenia mec. Herman. Jednym z argumentów przemawiających za apelacją jest jego zdaniem fakt, że sąd odmówił powołania na świadka Anny Sochy, działaczki Ruchu Obrony Jednostki i Rodziny. To ciekawa osoba uśmiecha się Kinga Błaszczyk-Wójcicka. W jednym z programów telewizyjnych stojąc tyłem do kamery (sekty są niebezpieczne) opowiadała o sekcie sprzedającej książki, których karty nasączone są narkotykarni. Egzemplarz takiej książki zdobył gen. Marek Papała i już miał się zająć tą sprawą, ale dziwnyrn zbiegiem okoliczności ktoś go przedtem zastrzelił. Joanna Podgórska POLITYKA nr3 (2176), 16 styczeń 1999 komentarz: Sekty potrafią po mistrzowsku manipulować mediami data wpisania: Wtorek 6 Stycznia 2001 o godzinie 13:5:44 |
|||